Grzesio wcisnął dwie bułeczki a my wcisnęliśmy troje trojaczków do jednej z dwóch klas pierwszych w nowej, małej szkole, do której od momentu jej powstania chodzi też starszy Kuba. Klasy te w zeszły wtorek świętowały na galowo tak zwane pasowanie na ucznia.
Co oni tam ślubowali podczas pasowania? Być
grzecznym i pilnie się uczyć? Czy powinnam poprosić o wydruk i
zażądać podpisów? O ile mnie pamięć nie zawodzi, Starszy też naobiecywał sporo
przy okazji pasowania na ucznia trzy lata temu. Jak to czas rewiduje obietnice,
prawda?
Ale przynajmniej tym razem ja nie dałam plamy, jak przy
pierwszym podejściu w roku dwunastym. Pasowanie na ucznia w klasie trojaczków przebiegło
spokojnie. Nie płakałam, nie ciągnęłam nosem, nie podcierałam oczu. Jest coś
magicznego w tych pierwszych kroczkach, pierwszych ząbkach, pierwszych pasowaniach na ucznia i pierwszych... jedynkach :) Potem to już idzie jak z płatka. Przy czwartym weselu to już pewnie będę ziewać, co?