Ferie w Białce przekroczyły nasze najśmielsze oczekiwania. Czteroletnie trojaczki po tygodniu śmigają na nartach, aż miło patrzeć. Nie spodziewałam się, że już w tym sezonie będziemy jeździć całą szóstką po małym stoku, samodzielnie.
I choć pierwsze dni były ciężkie, bo najpierw pechowo trafiliśmy na instruktorów bez przygotowania do pracy z dziećmi na Bani a potem zgubiliśmy Filipa na basenie na dłuuuugich dziesięć minut i płaczu było co nie miara, w ostatni dzień wszyscy szusowaliśmy przez pół dnia na Wierchu Horników i siłą trzeba było dzieciaki ściągać z wyciągu - ferie się skończyły, pora wracać do domu...