poniedziałek, 10 czerwca 2013

Jak było?


Szukam słów, jakimi chciałabym podsumować wrażenia z pobytu na Costa Brava i na Lazurowym Wybrzeżu.
I nie przychodzi mi to łatwo.

Do regionu Costa Brava i do Barcelony jakoś się nie przekonałam. Fajnie, ładnie ale oprócz garstki zachwytów była też cała masa rozczarowań - surowy, wietrzny klimat w maju, wymarłe, puste i zaniedbane wsie rolnicze, które gdyby nie odmienna architektura i roślinność, można by wziąć za rodzime popegeerowskie końce świata z tej części Europy. Plaże z grubym, ciemnym piaskiem, oblepiającym wszystko brudną warstwą błota. Wiatr, wiejący wiatr i ciągle wiatr. Karłowata, pustynna roślinność przypominająca dzikie krajobrazy z Nowego Meksyku z podróży po Stanach. Nadal mam wielką ochotę poznać prawdziwą Hiszpanię. Inną, zieloną, słoneczną, kolorową, upalną, może bardziej południową, może po prostu w innej porze roku. Kiedyś na pewno.

A Lazurowe Wybrzeże? Dużo w nim kontrastów. Urocza, przepiękna kraina, lazurowe morze i cudne miasteczka, a przy tym wszystkim szorstkość, często wręcz niegościnność ludzi, na których mieliśmy (nie)szczęście trafić. Być może to zbieg okoliczności, może za mało tych doświadczeń, za dużo uogólnień, w każdym razie niewystarczająco dla mnie, by wyciągać wnioski. Mam potrzebę, aby kiedyś tam wrócić i sprawdzić, czy rzeczywiście tak wieje tam chłodem ;)

Zresztą dostajesz to, co dajesz. Może to w nas tym razem więcej było chłodu i rezerwy, stąd w zamian otrzymaliśmy podobnie? 

Bezsprzecznie jednak widoki, jakie ma do zaoferowania Lazurowe Wybrzeże zachwycały nas odpowiednio z każdym dniem podróży. Kierując się przewodnikiem, początkowo poruszaliśmy się turystycznie utartymi szlakami. Musieliśmy jednak zweryfikować plany poprzez obostrzenia w postaci barierek wysokości 1,9 metra na prawie każdym parkingu i przy wjazdach na place [w tym także parkingi przy plażach] wszelkiego typu. Nawet przy wjeździe na szeroki, otwarty parking do LIDL'a stały barierki z ograniczeniem wysokości do 2,0 m., skutecznie uniemożliwiające nam wjazd po zakupy :( Z bagażnikiem na dachu naszego amerykańskiego, rodzinnego "maxivana", nie mieściliśmy się też do żadnego podziemnego parkingu, a te sporadycznie wolne na ulicach przewidziane zostały dla aut o duuużo mniejszych gabarytach... 

Postanowiliśmy więcej się nie napraszać i skorzystać z otwartości (tej dosłownej także) pomniejszych miejscowości, jakich na próżno szukać w przewodnikach, a których urok aż prosił się o niespieszne zatrzymanie. 

Tak trafiliśmy do Cabris. Uroczego miasteczka położonego malowniczo (i nie ma w tym krzty przesady) na wzgórzach Prowansji, z którego roztaczał się przepiękny widok na nadmorskie miejscowości, i w którym nie brakowało ani przestrzeni, ani niespieszności. Bonusem był też miejscowy plac zabaw, który zaanektowaliśmy na długie godziny - obok była kawiarnia z lodami, a w plecaku, obok aparatu, przezornie spakowane książki dla mamy i taty ;) 

Warto zajrzeć i zatrzymać się w Cabris. 








13 komentarzy:

  1. Wspaniała wyprawa. Cieszą mnie Wasze wrażenia i radość, zwłaszcza ta na ostatnim zdjęciu!
    Pozdrawiam!
    Iza

    OdpowiedzUsuń
  2. Będąc na Lazurowym byliśmy tylko w kilku knajpkach, w bardziej znanych miejscach nie wysilają sie na uprzejmość, zwłaszcza jeśli nie władasz francuskim. Ciężko wtedy o dobra komunikację. Chociaż w sklepach z oliwami, pamiątkami, ale to już w mniejszych miejscowościach wszyscy byli uprzejmi.Jak mąż mój zasłabł na wybrzeżu przed wejściem na statek to pomocy udzielono mu natychmiast, zawieziono do szpitala, dokładnie mi wytłumaczono jak mam dojechać i odnależć szpital w którym będzie. Jak się trafi na człowieka to jest ok. Ale ja bym i tak tam wróciła, tylko albo czerwiec,albo wrzesień, bo lipiec i sierpień dla mnie za gorąco :-) Wasza wyprawa w moich oczach super:-) Pozdrawiam AA

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Waszym opowieściom, aż chce mi się wyruszyć na podobną wyprawę :)))
    Dziękuję i serdecznie pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hiszpanie znam od strony...Andaluzji :)
    Południe bardzo mi odpowiadało mentalnie :) generalnie wszystko mi tam odpowiadało :) z tym, że ja byłam wiosna i jesienią. Latem pewnie bym od upałów wymiękła.

    NA zdjęciach widoki piękne... ech może kiedyś...
    kika

    OdpowiedzUsuń
  5. My bylismy na Costa Brava w 2000 roku (lipiec), tez z Polski samochodem i nas zauroczyla ta czesc Hiszpanii. Barcelona jest cudowna ale moze to trzeba na spokojnie sie wglebic w jej zaulki aby odkryc ten urok i czar? Na pewno podroz z czworgiem malych dzieci jest inna niz podroz czworki doroslych osob:) Lazurowe Wybrzeze tylko liznelismy i na pewno pozostaje na liscie do ponownego odwiedzenia. Zreszta Barcelona rowniez! Jesli chodzi o (nie)goscinnosc Francuzow to mielismy podobne doswiadczenia. Moze to wlasnie chodzi o nieznajomosc francuskiego? Bo podobnie jest we francuskim Quebecu. Nie wiem ale czesto slysze taka sama opinie. Cos w tym jest. Wakacje mieliscie super, fotki piekne, zwlaszcza ostatnie dwa zdjecie Gabrysi - wymiataja:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej Karolinka:)Czyż nie?Cudne macie wspomnienia ozdobione przepięknymi zdjęciami-rozmarzyłam się mmmmm Byłam na Lazurowym Wybrzeżu, a także w Hiszpani-w tym Barcelonie w 2 i 3 klasie liceum-i w obu miejscach było cudownie, ale wiadomo nastoletnie oczy patrzą inaczej hihi;a w ogóle porównując i tak najwyżej stawiam polskie morze-jakoś zawsze czuję jak mnie wzywa-to niesamowite eh-jednak mając dzieci, więcej ciepłej wody byłoby wskazane:)weronika

      Usuń
    2. Oczywiste, ze Karolinka:) Nie mam pojecia jak moglam sie pomylic???

      Usuń
  6. Witaj,

    Kilka dni temu odkryłam Twój blog i ciągle mam ochotę tu zaglądać:-) Super się czyta, a jak ogląda! Dzieci jak maliny!
    Pozdrawiam cieplutko,
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że z dziećmi - a mam dwójkę,co tu mówić o większej liczbie - nie ma sensu szarpac się na samochodowo-zwiedzaniowe wyprawy. Taka podróż dobra jest dla par, albo ze starszymi dziećmi. Omijam w moich wyprawach w ogóle miasta, dzieci potrzebują tylko i wyłącznie wody i piasku oraz słonecznej pogody. Piękne zdjęia, owszem, piękne wspomnienia, ale na pewno bywało wam trudno, a ja lubię wypocząć - więc polecam albo jakiś all inclusive w egzotycznym kraju albo willę w Chorwacji czy Hiszpanii. Brzmi nudnawo? kiedyś może tak, ale przy dzieciach trzeba zmienić nastawienie-ma być tak, żeby się tym wszystkim nie zamęczyć. Podziwiam Was szczerze, nie zdobyłabym się na taką wyprawę, mimo wszystko. Liliana

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja rozumię wyprawę autem z dzieciakami.
    My z Timkami wyruszamy na różne takie wyprawy(no może nie aż tak spektakularne)ale kilku dniowe i mamy napięty czas pobytu gdziekolwiek. Teraz byliśmy w Walii na 4 dni i nie przesiedzieliśmy na plaży;). Z dzieciakami można wiele ciekawych rzeczy zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko zależy od tego, czego oczekujemy od wakacji. Stwierdzenie, że z dziećmi "nie ma sensu szarpac się na samochodowo-zwiedzaniowe wyprawy" uważam za równie idiotyczne jak to, że "all inclusive jest dla leni". Jeśli jako bezdzietni lubiliśmy w wakacje porządnie się "schodzić", fizycznie zmęczyć, spocić i pogłówkować nad mapą (czy to szlaków górskich, czy linii metra jednej z metropolii), nie widzę powodów, dla których mielibyśmy z tego rezygnować. Wchodzimy po prostu na wyższy level organizacji ;) Jednocześnie myślę, że nawyki wakacyjne są równie łatwe do przekazania jak te żywieniowe. Ja do tej pory wspominam Niceę, Monako i Monte Carlo, które zwiedziłam z rodzicami jako sześciolatka.

    Między innymi dlatego osobiście jakiekolwiek zagraniczne letnie urlopowanie z dziećmi odkładam na za dwa lata, kiedy Kuba będzie na tyle duży, żeby cokolwiek pamiętać. Będzie wówczas tylko niewiele młodszy od Waszych trojaczków dziś :) a przecież nie są to niemowlęta, na Boga! Ja też Was podziwiam, ale nie ze względu na wiek dzieciaków, a ilość :) Jak mały autobus (współczuję braku parkingów)! Tak czy inaczej do tego czasu wystarczą nam kilkudniowe wyjazdy nad jeziora, do piasku, słońca i wody, skoro ta bywa w lipcu i sierpniu niewiele chłodniejsza niż, powiedzmy, w Adriatyku :) Nie pozostaję oczywiście obojętna na argument pracujących na etacie, że na pogodę w Polsce nie można liczyć i jeśli chcemy zaplanować z wyprzedzeniem plażowanie, lepiej wybrać Egipt... Na szczęście sama nie staję wobec tego dylematu ;)

    Bardzo serdecznie Was wszystkich pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja niestety tez zgodzę się z Lilianą - wszystko dobrze jak się układa, jak pogoda świetna, nie pada, nie podtapia, ale natura płata figle:(. Moja siostra z chłopakiem i tata pojechali na wycieczkę jednodniową do Sandomierza i mieli 'małe przejścia' na polskich drogach, a taka wyprawa to naprawdę duże wyzwanie. Ale kiedy jest już po to zdjęcia i wspomnienia pozostają i pamięta się tylko dobre chwile, więc wychodzi na plus!! Fotki piękne!! Beata

    OdpowiedzUsuń
  11. dla mnie Costa Brava wywarło cudne wrażenie, byliśmy w sierpniu i było wspaniale!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...