Podobno to największy zamek w Europie.
W książce .PL [Przewodniku po Polsce dla Dzieci], naszej - od lat - ulubionej książce podróżniczej dla dzieciaków, autor wylicza, że ustawione rządkiem obok siebie cegły potrzebne do budowy zamku sięgnęłyby od Bałtyku do Tatr. To sporo gliny. I sporo historii do opowiedzenia.
Do Malborka wybraliśmy się w trakcie lipcowych wakacji w Kątach Rybackich, bo stamtąd przecież to zaledwie kawałek drogi. Zresztą okazało się, że po kilku dniach musieliśmy wracać z Kątów do Malborka ponownie, choć aż tak blisko to jednak nie jest... Ale po kolei.
Zamek zwiedza się kilka godzin z przewodnikiem i wydawać by się mogło, że za długa to mordęga będzie dla dzieci i że rozniosą te cztery i pół miliona cegieł w pył po trzydziestu minutach. A jednak nie. Jednak zamek stoi, przewodnicy wciąż akceptują dzieci jako zwiedzających a godziny mijają niepostrzeżenie. Chodzenia jest dużo, ciekawostek wiele, przestrzenie dostatecznie szerokie aby dzieciaki pobiegały od czasu do czasu, warto się wybrać jeśli ktoś jeszcze nie zawitał tam z dziećmi.
Po wyjściu z zamku w stronę parkingu przejść trzeba - naturalnie - wśród straganów z pamiątkami, prostszej drogi nie ma. Na straganach młodzi wypatrzyli łuki, zakupiliśmy odpowiednią ilość sprzętu, strzał oraz kołczanów, po czym wróciliśmy do Kątów Rybackich. Nie minęły jednak dwa dni jak jeden z łuków pękł pod ciężką ręką Łucznika Dużego. Poszukiwania sprzętu podobno-identycznego w okolicach nadmorskich spełzły na niczym, skutkując natychmiastowym stanem depresyjnym Bezłucznikowca, albowiem pozostała grupa Łuczników Cokolwiek Mniejszych, sztuk trzy, bawiła się wyśmienicie swoimi kawałkami drewna na pobliskiej łące.
Rodzice o przydomku Wspaniałomyślni pojechali więc ponownie na Malborskie stragany, by łuk zastępczy zakupić. Dmuchając na zimne zakupili nawet dwa łuki, co by się sytuacja nie powtórzyła z kolejnym dzieckiem Załamanym Na Okoliczność Zepsutego Łuku. A jednak jak to w życiu rodzinnym często bywa: nowy łuk nie cieszył już tak bardzo, pojawili się koledzy, nowe tematy i zajęcia, a strzały i kołczany poszły w odstawkę wraz z łukiem nowym, trzema łukami starymi oraz jednym zapasowym, także kiedy ostatnio zaglądałam do garażu podliczyłam, że mam na stanie trochę tego made in china tworzywa giętego i w razie osiedlowych zawodów łuczniczych mogę obsłużyć z pół tuzina sąsiadów.
Także tego... Malbork polecamy i polecamy też drogę okrężną na parking dla rodzin z dziećmi ;)

Szczęśliwi Łucznicy - dzień pierwszy :)
Super Rodzice Wspaniałomyślni! :) A, że dzieciom znudziły się łuki... cóż, takie życie zabawek i takie są dzieci ;) Ale jestem przekonana, że jak Kuba będzie wspominał po latach przygodę z łukiem, będzie doceniał jak wspaniałych ma Rodziców :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pozdrawiam również serdecznie :)
UsuńJa jestem na etapie...Widzę łuki..będzie rzeź! :)
OdpowiedzUsuńMalbork jest na naszej liście na ten rok na koniec sierpnia :) zobaczymy czy się uda...
Kika
Nie polecam kupowania łuków u pani przy samym moście. W beszczelny sposob oszukalamoje dziecko nie wydajac reszty i mowiac ze dziecko klamie gdzie gdzie dzieci i my widzialysmy. Innej dziewczynce pek luk odchodząc dwa kroki od straganu po czym pani stwierdzia ze za mocno naciagnela :-) :-) poszla na stragan dalej i kupila lepszy luk. Pan mily i podarowal chlopcu kupujacego strzaly kilka zloty ktore mu brakowalo. Na koniec zwiedzania nie mile wspomnienia.
UsuńNie polecam kupowania łuków u pani przy samym moście. W beszczelny sposob oszukalamoje dziecko nie wydajac reszty i mowiac ze dziecko klamie gdzie dzieci i my widzialysmy. Innej dziewczynce pek luk odchodząc dwa kroki od straganu po czym pani stwierdzia ze za mocno naciagnela :-) :-) poszla na stragan dalej i kupila lepszy luk. Pan mily i podarowal chlopcu kupujacego strzaly kilka zloty ktore mu brakowalo. Na koniec zwiedzania nie mile wspomnienia.
UsuńNie polecam straganu przy moscie.
OdpowiedzUsuń