Odnalazłam się w tej przestrzeni jak mało gdzie w Europie. Ograniczenie prędkości do 50 km/godz.? Dobrze, pojedźmy 46 na wszelki wypadek. Przepuścić pieszych, rowerzystów? Proszę bardzo oraz dziękuję za uśmiech i pozdrowienie ręką. Zjechałam kawał Holandii przez dziesięć wakacyjnych dni i prawie wszędzie trafiałam na opanowanych, przepisowo jeżdżących kierowców. Da się bez brawury, bez nerwów, chociaż korki o 17stej sięgają prawie Rotterdamu od wysokości Amsterdamu, wystaliśmy się sporo. Wystarczyło żebyśmy wybrali się jednego dnia do Belgii a stare europejskie standardy kierowców wróciły. Podobnie w Niemczech - wyścig z czasem trwa. Ta kultura szos ma swoje odzwierciedlenie w innych dziedzinach życia: w Holandii życie codzienne wygląda trochę jak w Ameryce, odwykłam przez pięć polskich lat od życzliwości obcego człowieka spotkanego w sklepie, uśmiechu mijającej mnie matki z dziećmi, pozdrawiania się i zagadywania bez... potrzeby. Zapomniałam, że tak można.
W Holandii krajobraz co prawda nizinny - a do podkrakowskich wzgórz oko się przyzwyczaiło i tęskni - ale zieleń urzekająca i uporządkowana. Miasteczko Wassenaar, w którym mieszkaliśmy kryło piękne, stare domy tonące wśród zieleni, okolone starymi ceglanymi murami obrośniętymi bluszczem. Dokoła żywopłoty z cisu, ligustru - zadbane, przycięte, doskonałe. Takie moje :) Uporządkowany styl angielski, jeśli można tak to nazwać.
Podoba mi się ten kraj, ma w sobie urok starej Europy i jednocześnie otwartość i nowoczesność współczesnego wieku. Amsterdam trzeba zaliczyć, z różnych "względów", ale mnie do gustu najbardziej przypadły miniaturki Amesterdamu w postaci mniejszych miasteczek typu Gouda, Delft, czy Leiden. Ten sam klimat a mniej ludzi i śmieci w uliczkach. Warto się wybrać także do Kinderdijk, choć niekoniecznie z dziećmi. Plaża w Scheveningen specjalnie nie zachwyca, każda inna na jaką pojechaliśmy była od niej bardziej urokliwa. Rotterdam i Haga to wielkie miasta biznesu, turystycznie nieciekawe, ale były po drodze.
Rowery w Holandii to oddzielny temat - trzeba zobaczyć, żeby uwierzyć jak może wyglądać współczesne miasto [prawie] bez aut. Nie widziałam co prawda matki z czwórką dzieci w przyczepce-skrzynce, ale z dwójką już tak: jedno z przodu, drugie - maleństwo - z tyłu. Kraków zmienia się rowerowo i chwała mu za to. Być może i u nas nadejdą czasy, że z Lidla wracać będę z papierem toaletowym dyndającym po dwóch stronach rowerowej kierownicy :)



Wow, ale zdjęcia! Prawdziwa miłość:-)
OdpowiedzUsuńDziekuje, a u Ciebie dzieci jakos tak wyrosly. Czy tylko mi sie wydaje?
UsuńPiękne zdjęcia!!
OdpowiedzUsuńDziekuje.
UsuńPamietam Holandie sprzed 20 stu lat..Wszystko sie zgadza ...mam kilka fotek,ale Twoje sa piekne i takie holenderskie baardzo;)
OdpowiedzUsuńTo samo pomyślałam. :-)
UsuńDziekuje, bardzo mi milo :)
UsuńAleś mi zrobiła smaka na Holandię:)))
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze sie Wam spodoba...
UsuńPiekne zdjecia, zawsze na nie czekam, bo to uczta dla oka:) W Holandii, poza lotniskiem w Amsterdamie jeszcze nie bylam, oczywiscie jest na liscie, jak wiele innych miejsc. Powoli, powoli skreslamy. Szkoda, ze ta Europo jest tak daleko. Nie moge sie nadziwic jak te Wasze trojaczki juz wyrosly. Panienki juz nie z zabawkami a z torebkami paraduja. Niedlugo albo nie beda juz chcialy jezdzic z Wami na urlopy (tak jak nasze juz nie maja na to ochoty) albo beda chcialy zabierac boyfriends&girlfriends. Taka jest kolej rzeczy, niestety. Mysle jednak, ze odwiedzanie nowych miejsc stalo sie dla Was przyjemnoscia z racji wieku dzieci. Prawda? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTa kolej rzeczy jest zdecydowanie za szybka, nieprawda? Caly czas tkwie w kryzysie czterdziestkowym i nie radze sobie z uplywem czasu. Nie strasz mnie, ze nie beda chcialby z nami jezdzic, chce wierzyc, ze do tego wieku jeszcze nam daleko, daleko :) Wyparcie klasyczne :)
UsuńChętnie do Was zaglądam! Podziwiam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Joanna
http://podrodzinnymdachem.blogspot.com
Dziekuje za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam Matke Wielodzietna :)
UsuńPieknie! Kiedys tez tam bylem ... mam nadzieje jeszcze choc raz odwiedzic ten piekny kraj ... (z bardzo dobrymi fruit de mere i piwem .. i pieknymi rynkami gdzie ludzie wciaz spaceruja itd itp)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze przyjedziecie z Myrna do Europy pozwiedzac i ze sie zobaczymy niedlugo!
Usuńcudownie opisalas ten przepiekny kraj...na mnie Holandia podczas kilkudniowego pobytu w zeszlym roku zrobila bardzo podobne wrazenie...a ze moja druga polowka miala wtedy prace w Eindhoven z checia przeprowadzilam sie do tego zielonego kraju :) zycie pisze wlasne scenariusze i wyladowalam w Hong kongu ;)
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam!
ps. polecam Wam Irlandie na takie objazdowe wakacje.zielen,przesympatyczni ludzie,niesamowite zabytki oraz przepiekne krajobrazy :)
Niesamowita historia! Irlandia i Hong Kong na naszej liscie marzen :)
Usuńto jak kiedys tam zaczniecie planowac to czekam na mejla i z checia pomoge zaplanowac lub doradzic :D dora.donig@gmail.com :)
UsuńCudowne zdjęcia, bardzo klimatyczne! i czy mi się tylko wydaje, czy Gabrysia bardzo wystrzeliła w górę? :)
OdpowiedzUsuńTroche rzeczywiscie wystrzelila, przerosla nawet Filipa.
UsuńPrzepiękne zdjęcia, klimatyczne bardzo. Dzieciaki jakże urosły.. ;-)
OdpowiedzUsuńMam pytanie, bo już jakiś czas temu zaobserwowałam - ubierasz dziewczynki identycznie - dlaczego?
Dobre pytanie. Nigdy się nad tym szczególnie nie zastanawiałam, są bliźniaczkami, więc pewnie dlatego kupuję zawsze dwa identyczne komplety w tym samym rozmiarze. Gdyby Filip był dziewczynką, kupowałabym trzy :) Wiem, że są dwie szkoły - ci którzy ubierają bliźnięta inaczej nie rozumieją, po co ubierać tak samo - i odwrotnie. Ja jestem tą drugą szkołą i lubię "mieć bliźniaki, tzn. sprawia mi frajdę, że są tak samo ubrane, one też to na razie lubią. Może to, że są różnojajowe i rzeczywiście różnią się wyglądem, to ubieranie ich jednakowo podkreśla, że są bliźniaczkami i jest to "widoczne". A na marginesie - w Polsce trudno jest ubrać bliźniaki w identyczne rzeczy - przeważnie w sklepach mają po jednej sztuce danego rozmiaru i pozostaje albo jeżdżenie po innych placówkach sieciówki, żeby zdobyć drugą sztukę albo w przypadku nie-sieciówek kupić inny rozmiar. W Stanach nigdy nie miałam takiego problemu, tam wisi po kilka sztuk rozmiaru, ale to inny rynek.
UsuńZapytałam dlatego, że ... sama mam trojaczki ;-) Trzy dziewczynki ;-) I właśnie staram się ubierać je różnie, tym bardziej, że czytałam o tym, że dobrze jest podkreślać różnice pomiędzy dziećmi. Aż trafiłam na Twojego bloga i Twoje zdjęcia. Więc jak widać, można różnie i skoro dziewczynkom to odpowiada to czemu nie ;-)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy moje kiedyś będą chciały wyglądać tak samo, mieć takie same rzeczy.. ale to jeszcze przede mną. ;-)
Serdecznie pozdrawiam(y),
Gratuluję trzech dziewczyn! W jakim są wieku?
UsuńDziękuję ;-) Są niespełna roczniakami, więc jeszcze duuużo przede mną, ale jak obejrzałam sobie (notabene wzruszający) filik z przedszkola to nabrałam nowej wiary, że może być tylko lepiej:)
OdpowiedzUsuńPrzejscie na pasach to poerwsza rzecz do jakiej musze sie przyzwyczaic kiedy wracam do Polski. Po latach mieszkania w NL, nie zastanawiam sie dlugo tylko odruchowo wchodze na zebre, zapominajac ze chyba tylko w Holandii jestem "krolowa" drogi;) Plaza o ktorej wspomnialas rzeczywiscie malo ciekawa, inne popularne typu Zandvoort, zreszta tez, ale na szczescie jest cala masa bardziej urokliwych
OdpowiedzUsuń