poniedziałek, 17 listopada 2014

Berlin


Berlin doceniłam, jak już z niego prawie wyjechałam.

Będąc na miejscu, w stolicy Niemiec, wydał mi się Berlin całkiem zwyczajny. Znajomy. Ot, kolejne wielkie miasto Zachodu z dużą ilością ludzi, muzeów i śmieci. Miasto w wiecznej przebudowie, gdzie żurawie na stałe wkomponowały się w pejzaż miasta, a wschodnia część metropolii poraża szaro-burą, znajomą bryłą. Taki Berlin pamiętałam z końca lat dziewięćdziesiątych, taki jest nadal.

Właściwie takim go widziałam przez trzy dni listopadowego zwiedzania po sznurku, jak internetowy przewodnik zapodał. Aż wreszcie wracając z wizyty w ZOO, przeszliśmy mniej turystycznymi traktami do naszego hotelu położonego w West Berlin i odkryliśmy miasto mieszkańców. Dzieci wracały ze szkół i przedszkoli, berlińczycy z pracy, pełen ludzi sklepik, plac zabaw, parkujące samochody. Ten Berlin mi się spodobał. Ładnie utrzymane kamienice, logicznie zagospodarowana przestrzeń dla dzieci (w samym centrum placu zabaw nie znaleźliśmy żadnego, a terenów zielonych przecież tam nie brakuje), kawiarenka, ławeczka, drzewa, zieleń. Bez reklam i plakatów. Bez smogu. Zatrzymaliśmy się tam na dłużej a ostatniego dnia rano znów wróciliśmy na "nasz" plac zabaw :)  

Oprócz obowiązkowych punktów na mapie turystycznego Berlina, załapaliśmy się też podczas naszego pobytu, na obchody dwudziestej piątej rocznicy obalenia muru berlińskiego. Były tysiące balonów puszczonych do nieba na trasie starego muru, był ogrom ludzi i "zatkane" metro, butelki brzęczące pod nogami przemieszczających się bezwolnie mas ludzi. Trochę podniośle, trochę strasznie, nie zostaliśmy tego dnia długo na mieście. 

Co jeszcze się nam w Berlinie podobało? Kuba, obecnie na etapie wyścigów samochodowych Forza Horizon zaliczył Berlin do ulubionych destynacji - w ciągu krótkiego pobytu naliczył na berlińskich ulicach kilkadziesiąt Porsche, Lamborghini, Ferrari, Maserati, Bugatti i co tam jeszcze jeździ głośno a nisko asfaltu. Odwiedziliśmy, a jakże, kilka salonów samochodowych ale... Młody na żaden konkretny model jeszcze się nie zdecydował ;) Porsche nie zając... 


 


 












 



8 komentarzy:

  1. Fantastyczne zdjęcia! Przypomina mi się moja podróż poślubna 11 lat temu właśnie do Berlina....

    OdpowiedzUsuń
  2. a Was jak zawsze gdzieś poniosło... :-) super!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super jest to, że jeździcie i zwiedzacie świat z naszymi dzieciaczkami. Zdjecia jak zwykle są wspaniałe, aż miło je oglądac

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny ten Wasz Berlin. I w jakim terminie - taka rocznica. Dzieciaki tak najlepiej uczą się historii. Chyba się niedługo wybierzemy :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoają mi się Wasze relacje z podróży. Cieszę się, że tyle udało Wam się pozwiedzać!
    Ciepło pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja mam ulubione place zabaw w Berlinie, ale tego nie znam! Jest szansa na przybliżenie jego lokalizacji? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jasne, mieszkaliśmy w Hampton by Hilton w West Berlin, a plac zabaw był w okolicy. Patrząc na mapę googla przybliżony adres to 77 Knesebeckstraße, Berlin. Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...