Cieszę się, że udało się nam znowu pożeglować całą rodziną na koniec wakacji. Już mało brakowało a zostalibyśmy właścicielami łajby, na której żeglowaliśmy ale na szczęście w porę się opamiętaliśmy - nie trzeba kupować browaru, żeby się napić piwa. A uwiązanie do jednego miejsca [akwenu] w Polsce na całe wakacje to też raczej nie nasza bajka.
Dzieciaki są już wprawione w życiu na łajbie i chyba gotowe na kilkudniowe żeglowanie z mieszkaniem na łodzi. Spróbujemy w kolejne wakacje jeśli czasu wystarczy. Solina ze swoimi odnogami nadaje się do tego wspaniale. Cudne miejsce i wspaniali ludzie, jakich mielismy okazje poznac przy "zalatwianiu" zaglowki, ktorej.... nie bylo. Będziemy tam wracać.
ach wakacje, wakacje... cudne wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się napatrzeć, cudowne zdjęcia. Ale tutaj tak zawsze przecież - za każdym razem się zachwycam :)
OdpowiedzUsuńNigdy w życiu nie żeglowałam, ale coraz bardziej o tym marzę. Te zdjęcia jedynie to pragnienie spotęgowały. Hmm... gdybyście kiedyś potrzebowali jakiegoś majtka pokładowego... ;))
Pozdrawiam ciepło!
Zapraszamy na Mazury! :-)
OdpowiedzUsuńTaki jachcik to super rzecz. Bawią się dorośli i dzieci, nikt się nie nudzi. No i spotkanie z wodą od strony żywiołu, a nie spokojnej toni widzianej z plaży - nie ma porównania. Zdjęcia są miłym wspomnieniem wakacji :)
OdpowiedzUsuń