Spodziewamy się tego....
Ruchome wydmy niedaleko Łeby zrobiły na mnie niesamowite wrażenie w 1997 roku, kiedy w lipcowy poranek zobaczyłam je po raz pierwszy po całonocnej podróży pociągiem w drodze z koncertu U2 w W-wie. Jednak nie pamiętałam z tamtego okresu tłumu turystów. Tylko morze piasku, upał, świetne towarzystwo i piękne wspomnienia. Być może też było tłoczno ale wtedy nie zwracałam na to uwagi.
Tym razem tłum dał się nam we znaki już w drodze na wydmy: samochód zaparkowaliśmy przed miejscowością Rąbka i dalej jechaliśmy rowerami. Momentami ciężko było manewrować pośród dużej ilości turystów idących całą szerokością ścieżki. Nerwowo bywa też ze względu na krążące w tę i z powrotem meleksy. Niektóre ze zbyt dużą prędkością jak na skromne warunki "szosy" ;( Być może należałoby po prostu wyznaczyć dla rowerów i meleksów oddzielną nitkę, aby pojazdy nie przeszkadzały pieszym i vice versa. Ale to pieśń przyszłości.
Warto wiedzieć, że wyjątkowo przyda się tu Karta Dużej Rodziny. Nie tylko upoważnia do darmowego wejścia na teren parku narodowego, jakim są wydmy, ale - co ważniejsze - można bezpośrednio z kartami podejść do strażniczki stojącej przy wejściu na teren parku i w ten sposób uniknąć czekania w dłuuugiej kolejce do kasy bo bilety wstępu.
Myślę, że warto ruchome wydmy w Łebie odwiedzić rodzinnie, bo zjeżdżanie z wydm i turlanie się w piasku to niesamowita frajda dla dzieciaków. A mogą to robić w wyznaczonych miejscach tej wielkiej piaskownicy bez limitu. Na tłum ludzi można przymknąć oko lub wybrać się poza sezonem. A jeśli komuś jednak zbytnio by to przeszkadzało, można wybrać się na inną (ładniejszą, moim zdaniem), mniej popularną ruchomą wydmę w okolicy, której nazwy nie zdradzę ale którą łatwo odszukacie na mapie, jeśli choć trochę się postaracie ;) Choć na tej drugiej wydmie ścieżki są ściśle wyznaczone i turlanie się po wydmach jest zabronione. Widoki jak z innej planety, za to nuda i mozolna wędrówka w upale i piasku dla dzieci. Wybór należy do Państwa, a na razie trochę zdjęć z naszej wycieczki pewnego zachmurzonego dnia lipca na wydmy niedaleko Łeby.
Polecam Pustynię Błędowską - jak pojechaliśmy latem, to wszyscy tylko stali przy punkcie widokowym i odjeżdżali, a na szlak po pustyni poszliśmy całkiem sami i cała piaskownica nasza! :)
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedź. Wybierzemy się chętnie :)
UsuńSuper foty!! Nigdy tam nie bylam, ale moj Tata byl kiedys w Lebie na delegacji i pamietam, ze przywiózl wtedy mnóstwo ryb do domu ;), to bylo tez prawie jakies 20 lat temu ;). Fajne sa takie fotki z czasów nastoletnich - Ty to Ta laska w wakrkoczykach?? Fajná mialas ekipé!! B.
OdpowiedzUsuńTe czasy to nie nastoletnie niestety, ja na zdjęciu miałam wtedy 23 lata :) Tak, ta w warkoczykach to ja.
Usuńa mąż też jest widoczny na tej fotce? :)
OdpowiedzUsuńNie, męża wtedy jeszcze w ogóle nie znałam...
UsuńChociaz urodzilam sie w Gdansku i spedzilam tam pierwsze 25 lat zycia ,to na wydmach bylam dopiero kilka lat temu ,a troche tych latek mam ;)No tak sie zlozylo ,ze zawsze jezdzilismy nad morze w odwrotnym kierunku ,czyli Krynica Morska :)Na wydmach wialooo okrutnie ,upal i tlumy turystow...Wszystko mi sie podobalo z wyjatkiem wiatru ,no ,ale wydmy przesuwaja sie dzieki niemu i to jest ta atrakcja ,czesc wydm byla odgrodzona i wstep zabroniony ...Jak zwykle piekne fotki zrobilas swojej rodzinie ...Mysle ,ze Wasze dzieciaczki ,nie znaja slowa "nudze sie " ;)
OdpowiedzUsuń