Patrzę na tę dziewczynkę ze zdjęć i powtarzam za pra-matkami: jakim cudem to długie, wyrośnięte dziecko jest moim zawiniątkiem z wczoraj? Gdzie nacisnąć, żeby już bardziej nie rosło? Czas - jak sprawić, żeby spowolnił??
Wpatruję się w rękę męża na zdjęciu, przytrzymującą Gabrysiną łapkę i widzę Ich jak już za chwilę, już za chwileczkę prowadzi Ją do ołtarza, by oddać większą, całkiem dorosłą już rękę... zięciowi. Stopppp!
Jestem szczęśliwa, że mam Ich w domu, dokoła, pełno, głośno. Jeszcze!
Nieśpieszno mi oddać te buźki pod opiekę przedszkola. Mamy swoje, domowe :) Dopóki nie muszę, nie chcę zmieniać nic.
Spokojnie możecie myśleć o domowym przedszkolu ;-))
OdpowiedzUsuńNo i tak trzymaj! Nic nie zmieniaj jesli tak jest dobrze:))) Wiesz ile osob Ci tego zazdrosci???? Nie kazdy tak moze.....
OdpowiedzUsuńPS Szkoda, ze rosna tak szybko, zaczelam Cie czytac jak byliscie jeszcze w Stanach i kiedy byli tacy mali. Niesamowite jak szybko urosli. Gabrysia z lokami - cudna! Pamietam fartuszki dla wszystkich, prezent na pozegnanie:)
Zupełnie się Ci nie dziwię. Sama zatrzymałabym czas chociaż na chwilę.
OdpowiedzUsuń"Zawiniątkiem z wczoraj"? Moi dopiero co byli dwiema kreskami na teście ciążowym!... ;-)))))
OdpowiedzUsuńAch, bo się rozkleiłam nad tymi kreskami... I nie dodałam, że Gabrysia cudna, jak zwykle! :)
OdpowiedzUsuńfaktycznie bardzo wyrosła ale nie tylko ona cała czwórka Wasza cudnie rośnie. A to ostatnie zdjęcie plus Twoj komentarz aż wzruszył. Pozdrawiam Kochani:*
OdpowiedzUsuńostatnie zdjęcie - cudowne!!!mega rozczulacz :)
OdpowiedzUsuńpiękne to, co napisałaś, piękne zdjęcia....
OdpowiedzUsuń