sobota, 11 stycznia 2020

Praca czy dom? [Wspomnienia]

Z serii "Wspomnienia" | 6 maja 2010
Zeszły wtorek, czternasta z minutami, piaskownica, plac zabaw. Słońce, spokój, cisza. Zestaw łopatek, kilka wiaderek, dwie ciężarówki do ładowania piasku. Aparat, dzieci i ja. 

Pół roku temu o czternastej we wtorki ciagnęłam za sobą nogami na cotygodniowe zebrania wydziałowe. Dwugodzinne. Nudne. Jasne – czegoś nowego zawsze się na nich dowiedziałam, nie przeczę. Lecz o wiele lepiej czuję się teraz, ucząc się nowych rzeczy o życiu i dzieciach we wtorki o czternastej. Jest mi po prostu: dobrze. 
 
http://grolewski.com/blog/small/kuba-lisc1.jpg

Czy żałuję, że nie rzuciłam pracy wcześniej? Ani troszeczkę. Po pierwsze, osiągnęłam tam dużo, po drugie mam dzięki pracy odniesienie i jestem w tej komfortowej sytuacji, że wiem z doświadczenia jak to jest pracować zawodowo z małym dzieckiem na dwóch etatach plus dom. A potem z czwórką małych dzieci już tylko na jednym, od ósmej do siedemnastej. Plus dom, naturalnie.  
 

 
Teraz wiem także, jak to jest nie pracować zawodowo i być w domu z dziećmi. I wierzcie mi, dziewczyny, to są wakacje! Pracy i stresu jest dużo, ale jest tego, jak by nie patrzeć, o jeden etat mniej… Ten zawodowy. 
Nie bijcie, nie krzyczcie, że gadam głupoty! Wiem, że to temat-rzeka i ile matek, tyle punktów widzenia na temat siedzenia w domu. I że nie dla każdej mamy bycie w domu jest dobrym rozwiązaniem. Mam wątpliwości, czy dla mnie trzy albo cztery lata temu byłoby ono dobrym. Z wielu powodów, między innymi z takiego, że się… bałam. Same szerzymy mit matek-frustratek o tym, jakie to poświęcenie i ciężka praca siedzieć w domu z dziećmi/ckiem. Bo rutyna, niedocenienie, nuda, nerwy, wieczne zmęczenie… Taaaa, a w pracy zawodowej nuda, rutyna, zmęczenie, stres i niedocenienie to przecież niespotykane rzeczy. Jasne ;)
Odważę się na własny użytek postawić tezę, że aby docenić siedzenie w domu, trzeba przez długi czas w nim nie siedzieć. Choć to oczywiście tylko moje subiektywne zdanie.

http://grolewski.com/blog/small/w_piaskownicy_kwiecien2010-4.jpg

I niezmiernie się cieszę, że zdążyłam z tą decyzją. Że nie przegapiłam tych kapelusików na prawie półtorarocznych główkach i najróżniejszych "skarbów" wynajdywanych wszędzie przez czterolatka. A także, że nie przegapiłam siebie samej. Innej, wyciszonej, spełnionej w roli Po Prostu- i Aż-Mamy.   
Polecam tym, które boją się odważyć!
http://grolewski.com/blog/small/kuba%20june%2007.jpg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...