niedziela, 1 października 2017

Wrzesień we Włoszech. Rzym, Neapol i Sorrento.










6 komentarzy:

  1. Rewelacyjne zdjęcia, zatęskniłam za włoskimi klimatami :))
    I nie mogłam oderwać wzroku od czarno-białych kreacji dziewczynek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odkad zostalam mama trojaczkow (tez plus jeden!,bardzo chetnie zagladam na Twojego bloga, jeszcze po drugiej stronie Oceanu. Zastanawiam sie czy przeprowadzka do Polski zmienila cos w Twoim podejsciu do rodzicielstwa. Tez ciagle sie ucze i zastanawiam nad najlepsza droga, jak kazdy rodzic. W jednym z postow napisalas: "Styl rodzicielstwa slow parenting jest mi bliski. Staram się, aby w naszym domu dzieci nie żyły w pośpiechu i poczuciu, że ciągle coś, gdzieś muszą, dokądś się spieszą, coś je ominęło i są od kogoś gorsze. Jeszcze mają na to czas. Nie chcę się poddać nurtowi wpływów, że w poniedziałek psycholog, we wtorek logopeda, potem poradnia, lekarz od tego, lekarz od tamtego, warsztaty, angielski, basen, joga, karate, pianino, po drodze ADHD, znowu psycholog i koło się zamyka. Mama i tata – trenerzy małego skauta zdobywającego kolejne sprawności – sami zestresowani, zapracowani, ale przecież nie robią tego dla siebie, robią to dla dziecka. Tylko, czy aby na pewno dla niego??"
    Teraz sama piszesz, ze oprocz szkoly jest jeszcze... "szkola muzyczna, fortepiany, kształcenie słuchu i zajęcia dodatkowe: joga, hip hop, grafika komputerowa, zajęcia przyrodnicze, siatkówka, rysunek odręczny, taniec współczesny (tak, dziewczyny mają 2 tańce w 1 dzień i jogę... uwielbiają). Także są to przyjemne zajęcia, wybrane przez nich ale jednak długo."
    Mam wrazenie, ze sa to zupelnie odmienne podejscia i ze Twoje sie tez bardzo zmienilo. Ciekawa jestem jak to sama widzisz.

    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, Aniu. Przeczę obecnie samej sobie sprzed kilku lat. Ale kiedy dzieci były małe i spędzaly całe dnie ze sobą w domu daleko mi było do wożenia ich i umilania im czasu atrakcjami. To nam odpowiadało bo wystarczała nam zabawa we wspólnym gronie. Ale od czasu kiedy dzieci są w szkole interesuje je wszystko co ciekawe, joga, taniec, siatkówka. Sami dązą do tego, aby chodzić na zajęcia dodatkowe bo tam chodzą ich koleżanki, tam dzieje się ich życie. Dom zszedl na drugi plan i muszę to zaakceptować. To chyba naturalna kolej rzeczy, w każdym przypadku dzieje się to w innym tempie. Czasami mi ich szkoa, że tak dlugie są te dnie, ale kiedy potem widzę ile radości daje im lekcja np. chealdears to wszelkie rozterki przechodzą. Jestem wdzięczna losowi, że mam możliwość ulatwiania im dostępu do ciekawych zajęć, wszystkie odbywają się albo w szkole albo w bezpośrednim jej sąsiedztwie, więc nie wozimy się po Krakowie w korkach. Co do szkoły muzycznej to jest różnie, Kuba sam chciał się zapisać w 3 klasie, mimo że ja bylam sceptycznie nastawiona, bo słuchu chlopak nie miał za grosz. Ale jego pani od muzyki widziała to inaczej niż ja i Kuba osluchał Pani. Na cale szczescie bo sluch sie wykształcił dzięki lekcjom a Kuba wykazał duży talent do improwizacji.

      Usuń
  3. matko z ojcem jacy oni już dorośli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Gabryśkę właśnie zamawiam sukienkę w rozmiarze... 164cm na lato. But 37 damski :(

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...