poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Słowiński Park Narodowy - lipiec 2016

No i kolejny raz miejscówka się sprawdziła. Z wielką radością wróciłam po raz trzeci do Bałtyckich plaż na kawałku wybrzeża położonym w części Słowińskiego Parku Narodowego. W tym roku to był tylko jeden tydzień, pozostałe trzy przeznaczyliśmy na odkrywanie innych miejsc nad morzem. Ale już wiem, że za rok wrócimy tutaj na dłużej: naprawdę nie ma sensu szukać czegokolwiek innego. Takiego spokoju, pustych plaż, ciekawych ścieżek rowerowych i dzikich krajobrazów nie znajdzie się w naszej części Bałtyku nigdzie indziej. To miejsce to skarb. Mam nadzieję, że w nienaruszonej formie przetrwa do czasów, kiedy moje dzieci będą tu przyjeżdżać ze swoimi rodzinami. O ile mnie zechcą, bardzo chętnie do nich wtedy dołączę ;)
 

































4 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia i ile wspomnień na nich. Pani dzieci mają wspaniałych rodziców. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od początku śledziłam Wasze wakacyjne przygody na Instagramie, piękne kadry, wspaniałe wspomnienia!
    Ostatni tydzień lipca spędziłam we Fromborku i Piaskach, i gorąco polecam Wam je jako cel kolejnej wakacyjnej wyprawy. Frombork mnie zauroczył - malutkie, nieco senne miasteczko nad którym góruje imponujące wzgórze katedralne, które ożywia się turystami między 11 a 15, gdy przypływa statek wycieczkowy z Krynicy Morskiej przywożący turystów (w większości chyba) pragnących tylko "zaliczyć" miejsce związane z osobą Mikołaja Kopernika, później znów cisza i spokój. Gdy na trzeci dzień po raz kolejny odwiedziłyśmy uroczy sklepik-galeryjkę przy Wieży Wodnej (w którym mieści się również informacja turystyczna), sympatyczny pan sprzedawca uśmiechnął się do nas jak do starych znajomych - "aa, to panie na dłużej przyjechały do Fromborka?" - i sięgnął na półkę po naczynie z ceramiki bolesławieckiej, by poczęstować nas toruńskimi piernikami ("z witaminą C!"). :) Przed przyjazdem moja przyjaciółka trafiła w Internecie na opinię jakiegoś pana, który ponoć spędził we Fromborku parę godzin (turysta ze statku?) i okropnie się tam nudził, bo wedle jego opinii w miasteczku nie ma co robić. Absolutnie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem! My nie nudziłyśmy się przez cztery dni, chętnie zostałybyśmy dłużej i już planujemy powrót, może w przyszłym roku. Najwięcej atrakcji jest oczywiście na wzgórzu katedralnym. Przede wszystkim - przepiękna katedra, w której mieści się symboliczny grób Mikołaja Kopernika. W sezonie można też posłuchać koncertu organowego, naprawdę wspaniały! A pan organista, Arkadiusz Popławski, niezwykle sympatyczny, chętnie opowiedział nam o działaniu instrumentu, pozwolił też dziewczynom zasiąść na stołeczku i zapozować do zdjęcia. W dawnym pałacu biskupim mieści się muzeum poświęcone osobie sławnego astronoma (wystawa stała), są też wystawy czasowe, my trafiłyśmy na przepiękną sztukę użytkową: meble, witraże, cynowe naczynia i świeczniki, biało-błękitne flizy etc. Jest jeszcze wieża Radziejowskiego - dawna dzwonnica, na której mieści się punkt widokowy. Wejście krętymi schodami samo w sobie jest atrakcją, a po drodze można jeszcze poobserwować najstarsze w Polsce wahadło Foucaulta (gdy zagadnie się panią "strażniczkę" bardzo ciekawie opowiada :)). No i jeszcze planetarium, a kawałek za miastem obserwatorium astronomiczne (pokazy odbywają się w soboty). Dookoła wzgórza znajdują się dawne kurie, przyjemnie też pospacerować sobie grabową aleją. Nieopodal wzgórza znajduje się Wieża Wodna, która jest drugim punktem widokowym w miasteczku, z którego rozciąga się nieco inna perspektywa, m.in. widać całe wzgórze katedralne. Jest jeszcze dawny szpital Świętego Ducha, w którym także mieści się muzeum. Z innych rozrywek - plaża miejska nad Zalewem, molo, nowoczesny plac zabaw oraz przystań rybacka. We Fromborku i okolicach rozgrywała się też akacja jednej z powieści Zbigniewa Nienackiego "Pan Samochodzik i zagadki Fromborka", na placyku koło Wieży Wodnej stoi tablica z mapą z zaznaczonymi miejscami, można więc zrobić sobie wycieczkę śladami Pana Samochodzika :)
    Piaski nie mają aż tyle atrakcji, ale jako ostatnia w Polsce wieś na Mierzei Wiślanej przed granicą z Rosją, mogą się pochwalić (względnie) pustymi plażami. W zeszłym roku, gdy we Władysławowie trudno było przejść pomiędzy parawanami i ręcznikami, pomyślałam sobie "nigdy więcej!". Piaski były miłą odmianą. Troszkę ludzi jest, owszem, ale przy odrobinę chłodniejszej pogodzie, gdy szłyśmy brzegiem do granicy, na plaży nie było prawie nikogo! A gdy zatęskni się do cywilizacji i tej w Piaskach nie brakuje - jest kawiarnia z placem zabaw, restauracja, w której słuchałyśmy koncertu szantowego, smażalnia ryb i dwie lub trzy budki z pamiątkami. No mi mała przystań.
    Och, ależ wyszedł mi elaborat! ;) Nie przedłużając - pozdrawiam ciepło i życzę wspaniałych ostatnich tygodni wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne miejsca, a zdjęcia tak wspaniałe ...aż bije z nich radość i spokój, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...