poniedziałek, 25 listopada 2013

Bloger, to nie brzmi dumnie.


Niechętnie zaglądam ostatnio do polskiej blogosfery. Jest kilkanaście blogów, przeważnie tych 'z brodą', które odwiedzam, i które lubię czytać. Od czasu do czasu pojawi się też jakaś nowa perełka, lecz coraz częściej wśród tych perełek znajduję zwykłą, nachalną (bo umiejętnie ukrytą) reklamę. I choć nierzadko i sam tekst zgrabny, i okraszony przepięknymi zdjęciami, a na dodatek jeszcze oprawiony w estetyczny szablon, to już mnie odrzuca od lektury. Blog to, czy wystawa sklepowa?  Być blogerem dzisiaj to coś zupełnie innego, niż kilka lat wstecz.

Kiedy zakładałam pierwszego prywatnego bloga emigracyjnego w 2007, a potem rodzinnego w 2009 roku, traktowałam blog jako swego rodzaju platformę do kontaktu z bliskimi, potem ze światem. Taki internetowy arkusz papieru widoczny dla wielu. Nie ukrywam, że do bycia blogerem pchnęła mnie także próżność, bo zawsze miałam dużo do powiedzenia.*

Co nowego u nas w Stanach? Co u wnusia Kubusia? A jak sobie radzisz z trojaczkami? Zamiast opisywać w kilku mailach do rodziny i przyjaciół naszą codzienność, założyłam blog, na który zerkali i rodzice, i teściowie, i brat, i koleżanki. Z czasem znalazło się więcej czytelników i blogi się rozrosły, jednak przeznaczenie nie zmieniło się wiele. Nadal wybieram z naszego życia te elementy, którymi chcę (i mogę) się podzielić. Lub opisuję swoje spostrzeżenia na temat, który mnie przez dłuższy czas porusza. Jak ten teraz ;)

Dziś słowa blog w rozumieniu kronikarskim raczej się nie używa. Być blogerem znaczy zarabiać, sprzedawać (lub może raczej pośredniczyć w sprzedaży), urządzać konkursy, rozdawać nagrody, zdobywać coraz więcej czytelników, mieć coraz więcej wejść na stronę. Statystyka przekłada się na zysk. Bloger 'recenzuje', bloger reklamuje (opisując w pozytywach) produkt, który dostał w prezencie do testowania i zatrzymania (choć dla mnie jedno z drugim z zasady się wyklucza, bo co jeśli prawdziwy test wypadnie blado?). Bloger buduje świadomość marki: mam tablet firmy X, jest super, zobaczcie jaki fajny!

Gdzie w tym wszystkim miejsce na zwykłe, spontaniczne [prawdziwe] wspomnienia z wakacji? Gdzie miejsce na zdjęcie dziecka ubranego w to, na co nas stać a nie w to, co dostaliśmy w zamian za zdjęcie z podpisem marki? Weekendowy wyjazd, zdjęcia pięknego ośrodka na znajomym blogu, tylko czy radosna opinia wyszła z naszego portfela, czy ktoś ją od nas kupił? Chciałabym wiedzieć, że to post sponsorowany -  powinnam mieć do tego prawo, podobnie jak dla czytelnika gazetowego odrożnia się małym drugiem artykuł sponsorowany, prawda?

Nie twierdzę, że blogerzy, którzy zarabiają na pisaniu to samo zło, o nie. Mają do tego święte prawo. Blog po prostu stał się kolejnym narzędziem pracy w marketingowej cyberprzestrzeni. I tyle. Niby nic a jednak ogromnie dużo jesli chodzi o... markę produktu, jakim jest blog. Czy wierzysz w to, co piszczesz, chciałoby się niejednego blogera spytać? Słowo blog stało się wyświechtanym zwrotem. Blog to praca. Bloger sprzedaje swoje zdanie za przysłwiowy diabelski grosz, bloger ma określony cel: zarobek i rozwój. Choć radość z pisania pewnie nie raz też.

Nie mam wpływu na ewolucję blogosfery, jest to proces nieunikniony. Nie wiem tylko na jak długo dla nas, dinozaurów, starczy tu miejsca. Zanim wymyślimy inną, lepszą platformę do pisania sobie a muzom :) A swoich Szanownych Czytelników, nowych i tych sprawdzonych, serdecznie pozdrawiam i przepraszam, że tak tu staroświecko bezkonkursowo u mnie i tak... nudno.

K.


* na szczęście z wiekiem człowiek mądrzeje :)

41 komentarzy:

  1. Mnie najbardziej ze wszystkiego doprowadzają do szału komentarze:"Ale fajnie u ciebie, zapraszam do siebie, adres: http.....". No żesz k....! Czy ludzie za grosz, za grosz wstydu nie mają?
    Co do zarabiania - właśnie przeczytałam książkę Tomczyka/Kominka i zadziwiła mnie. Że jak to tak dla kasy tylko? Żeby tylko ten milionik pękł?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czegoś trzeba żyć - to tak w kontekście miliona Kominka. Czasami blog staje się pewną platformą kontaktu. Nie widzę w tym niczego zdrożnego i wierzę, że blogi przetrwają w obu formach. Pamiętnikarstwo i blogi niszowe, blogi dla mas i blogi dla wybranych - czyli tych którzy nie lubią tłumów. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Manufaktura Radości - Ale jak tu wierzyć w cokolwiek, co napisane, Panie, jak wierzyć? - parafrazując. Jeśli post jest sponsorowany, powinniśmy mieć tego jasną świadomość jako czytelnicy. Należałoby się w takim razie zastanowić, czy nie wprowadzić prawnie banerka małą czcionką, że to post sponsorowany a ten nie. Jak w tradyjnej gazecie na stronach tzw. reklamowych, gdzie reklama jest pisana w formie dziennikarskiej notatki

      Usuń
    3. Zazwyczaj nie komentuję, bo nie mam czasu. Ale pozwolę sobie teraz zostawić swoje trzy grosze... Kominka czy jak on tam, nie czytałam, bo zdenerwował mnie sam fakt, że bloger blogera uczy jak zarabiać. Dla mnie również blog to pamiątka, kawałek miejsca do podzielenia się zdaniem, opinią, pomysłami, wyżalenia się, pochwalenia, lub zwyczajnie w świecie zapisanie ważnych momentów z życia. Nie sklep ani afisz reklamowy, chociaż jeśli już coś mam fajnego to też czasem napiszę o tym kilka słów. Jednak pokazuję coś co mnie naprawdę chwyciło za serce i wydałam na to swoje pieniądze. Nie latam po stronach usilnie wyszukując nowinek, by jeszcze z metką na dziecko nałożyć i latać jak paparazzi krzycząc do dziecka w prawo, w lewo, spójrz tu i tam... I wiem, że przez to właśnie poniekąd mój blog jest zbyt nudny na szerszą ilość widzów niż ma ;). Za to tych co mam - uwielbiam! I tak jak Tobie to i mi piana z ust leci kiedy widzę, gdy artykuł jest w 100% sponsorowany i nie do końca sprawiedliwej ocenie poddany.
      Ciężko teraz na fajny czysto hobbystyczny blog. Mam wrażenie , że mniej więcej od roku pojawiają się blogi wyłącznie dla pożywki sponsoringu i zarobku... Jednym wychodzi lepiej innym gorzej, a ja zostaję cichą fanką spokojnych, PRAWDZIWYCH blogów.
      Aha - konkursy - "polub fanpejdż bloga i sponsorów (sponsorów około 20)" i bloger/ka cieszy się, że dzięki konkursowi zdobyła setkę nowych "lubiących". Ja pytam: lubiących Ciebie? Twoją "twórczość"? Twoje wypociny blogowe, czy Twoje prezenty w zamian za lajk?
      Gosia

      Usuń
    4. W większości wypadków od razu to widać i autorzy piszą, że coś jest sponsorowane. Np. Moje wypieki miały ostatnio przepis, w którym była kasza jaglana konkretnej firmy i była ona na zdjęciach - plus gwiazdka na dole wpisu o lokowaniu produktu. Wiecie, ja bym się bardzo nie czepiała. Prasa nie jest kryształowa. Nie wszystko nazywa się "reklamą" a w istocie nią jest. Kosmetyki czy ubrania używane do sesji, "testy" robione przez gwiazdę lub panią ekspert, tam się nie pisze, że firma za to zapłaciła, a tak przeważnie się w istocie odbywa. O tv tez nie wspomnę. Jeśli poza lokowaniem produktu bloger zajmuje się pisaniem i nie jest to w proporcji 10 do 2, gdzie 10 to reklama, to jego sprawa. Rynek, czy też klient bloga - czytelnik zweryfikuje to. I tyle chyba

      Usuń
    5. Sprawa rozbija się o to, że blogi to nadal nowy rynek i nie obowiązują tu obostrzenia, jak w tradycyjnych mediach typu gazeta, tv, radio. Tam widzę napis lokowanie produktu i najazd kamerą na markę soczku na stole :) W blogu nie widzę najczęściej napisu lokowanie produktu, za to są zdjęcia jakie zakupy zrobiliśmy dzisiaj dla dzieci w tym a tym sklepie. Na pewno coś się i tu, w blogach, zmieni, kiedy większa ilość czytelników zorientuje się, że jest nabijana w butelkę i coraz trudniej oddzielić im ziarno od plewy. Myślę, że wszystko jeszcze przed nami :)

      Usuń
    6. nie chodzi o czepialstwo, raczej o szczere i nienachalne zainspirowanie produktem. Jeśli blog w większości jawi się treścią czysto reklamowo-zarobkową bez głębszej treści a (o zgrozo!) tym bardziej sprawiedliwej oceny przedstawianego produktu, to jest nie do przyjęcia. I to mnie zawsze w oczy kuje.
      Nie mam nic przeciwko polecaniu, inspirowaniu, ale na Boga niech odbywa się to w sposób szczery. Nie fajnie też, jeśli blog zaczyna od fajnych rzeczy, inspirowaniem własną twórczością, pomysłem, a kończy wyłącznie na reklamie produktów (a im więcej czytelników - tym droższe produkty).

      Usuń
  2. Specjalnie nie wymieniałam żadnych nazwisk/nicków ale skoro już to zrobilaś no to jest :) No właśnie - WTF i kto to czyta i to łyka???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część to osoby ciekawe fenomenu ( ja byłam ciekawa, więc łyknęłam, wnioski mam różne, ale nie miejscu tutaj na nie;) , część to tacy, którzy wierzą, że może znajdą tam jakiś cudowny, magiczny sposób na to by być, znanym, bogatym i sławnym - trochę na skróty. Ilu ludzi tyle potrzeb.

      Usuń
    2. Chodziło mi raczej nie o to, kto łyknie książkę lecz o to, kto łyknie mądrości, jakie serwuje on na swoim blogu. Książka jako taka nie jest zła.

      Usuń
  3. Podpisuje sie obiema lapkami pod tym postem, porzucilam wiele blogow, ktore kiedys lubilam bo zaczely nachalnie sprzedawac co sie da. Jak u jednej fajnej dziewczyny przeczytalam kiedys, ze ma cala szuflade rajstop firm X i ze ty tez mozesz je miec tylko napisz w komentarzu dlaczego sa super hiper to nie wiedzialam czy smiac sie czy plakac.
    Takie czasy, wszystko na sprzedaz.... a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. faktycznie coraz więcej blogów nastawionych jest na reklamę. i rzeczywiście bywa nachalna. jeżeli bloger prezentuje coś NUDNEGO i pospolitego, również mnie odrzuca. jeżeli jednak są to rzeczy dokładnie wyselekcjonowane i naprawdę godne polecenia - to super:)
    poza tym, nie kazdy opis jest reklamą:) np u mnie:) ja polecam, bo cos posiadam i lubię - i uwazam, ze jest godne uwagi:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech tu nadal tak nuuudno będzie:))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Te same myśli snuły mi się po głowie. Zaczynałam czytanie i ogladanie od bloga, gdzie kreatywna mama przerabiała meble, robiła cos z niczego. Teraz to komercyjne miejsce, brakuje mi klimatu który miał ten blog na poczatku. Cóż, świat się zmiania. Zamiast stylizacji coś z niczego, przeglad ofert rynkowych. Trochę żal. Super, że u Ciebie pozostaje bez zmian :-) Pozdarwiam AA

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, dotknęłaś czułych strun, Kochana...

    Kiedy zaczynałam, w głowie mi się nie mieściło, że na blogu można zarabiać. Kiedy zrozumiałam, jak się sprawy mają w wielu przypadkach, byłam zdegustowana. Wszędzie zaczęłam widzieć napis "lokowanie produktu", choć tego napisu nie było... niestety. Potem pomyślałam, że jest to w pewnym sensie forma gratyfikacji za pracę nad blogiem. I objaw swoistego sprytu blogera, w pozytywnym rozumieniu tego słowa. Umiejętności wykorzystania zasobów...? Jak zwał, tak zwał.

    Kiedy zaczęli się do mnie zgłaszać "sponsorzy", miałam dwa wyjścia - powiedzieć kategorycznie "nie", albo wprowadzić bardzo ściśle określone zasady takiej "współpracy". Wybrałam opcję drugą. Po pierwsze informuję Czytelników, że daną rzecz otrzymałam w ramach "testów" (też nie znoszę tego słowa), zwykle staram się jeszcze i dla nich (czytelników) zdobyć coś fajnego. Po drugie - absolutnie nie wyobrażam sobie pokazać coś, co mi się nie podoba. Mało tego! Nie pokazuję niczego, czego sama bym nie kupiła (czytaj: uważam, że jest nieprzyzwoicie drogie, zbędne, etc.). Choć to mało trendy, moje dzieci chodzą (i pokazują się na blogu, o zgrozo!) w zeszłorocznych zimowych płaszczach :) Natomiast próżność, o której piszesz, która była causa causarum bloga, pchnęła mnie do organizowania konkursów. Zależało mi na rozszerzenie zasięgu, zdobyciu nowych czytelników, to chyba nie powód do wstydu :) Swoją drogą, myślę, że blogi, które bazują na konkursach, pozostaną blogami wyłącznie konkursowymi i nikt nie będzie w nich szukał górnolotnych treści. A to przecież treść przyciąga najbardziej i nad nią powinniśmy się skupić. My, blogerzy :)

    Pozdrawiam serdecznie
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulino, ta przejrzystość zawsze mi się u Ciebie podoba. Jest jasne, że coś promujesz i otwarcie o tym mówisz. Mało takich blogów. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  8. Tak, blogi bardzo się zmieniły przez lata. To temat na prace naukową :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, nie mam nic przeciwko współpracy blog-firma. Znam wiele blogerek, które świetnie współpracują z wydawnictwami dla dzieci na przykład. :-) Super sprawa. I wilk syty, i owca cała. Da się.
    Kominek jest oczywiście fenomenem, jedyny swego rodzaju, ale wciska ludziom kit, ze miejsca dla takich on jest mnóstwo. Nie ma. Jest miejsce dla Kominka. :-) (Się wypowiem jedynie, że jego blog to nie moja bajka, nie lubię jak mnie autor kopie po głowie, ale to tylko ja).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że się da. Ale pod warunkiem, że przejrzystość TRANSAKCJI jest dla Czytelnika czytelna. Jeśli wiem, że blog czy post jest na konkretne zamówienie płatnika to przystaję na to, włącza mi się czerwona lampka i uważam, aby nie wierzyć w każde słowo, jakie przeczytam. Niestety jak na razie w polskiej blogosferze jest chaos i wolna amerykanka. Rzadko kto oficjalnie i otwarcie przyznaje, że otrzymał wynagrodzenie za to, co napisał i że napisał, co musiał ;( Lub dosłownie skopiował to, co mu dostarczono, podpisując to własnym imieniem... Bo kto chciałby wracać do takiego bloga? Kamuflujemy, krążymy, coś tam wspominamy, że współpracujemy ale wygląda to wszystko na normalnie prowadzonego bloga. Dla mnie jest to jednak nadużyciem i wykorzystywaniem mnie jako potencjalnego konsumenta oraz celowe wprowadzanie w błąd. Chodzi mi o Czytelnika, nie blogera, czy blogerki o których wspominasz, że świetnie współpracują. Jeśli robią to otwarcie i mimo wszystko nie ubywa im na blogu czytelników to znaczy, że rzeczywiście robią to w sposób dobry i obiektywny. Gratuluję.

      Usuń
  10. Racja. Jako czytelniczka blogów, też lubię wiedzieć, co czytam. :-) Na szczęście jest jeszcze kilka niemal dziewiczych blogerskich wysp. :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Powiem ci szczerze, że było kilka blogów które swego czasu czytałam, ale po jakimś czasie zaczęły pojawiać się non stop reklamy produktów, które pewnie autor bloga nawet nie wypróbował a opisywał w superlatywach. Przestałam do nich zaglądać, i jakoś mi ich nie brakuje.
    U ciebie, u was kochana wcale nie jest nudno, bardzo lubię was czytać, a że jesteśmy obie mamami trojaków to mamy wiele wspólnego, Wy się nie zmieniajcie, bo jest super ;)
    Gorące pozdrowienia :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Kwiatuszku, załóż bloga prywatnego (zahasłuj tego) i po krzyku. Kto chce czytać hasło musi dostać... będziesz przedstawicielem "tajnej blogosfery" (modne 2017-2021, bo od 2022 najlepiej się rozwijać będą współdzielone banki informacji osobistych).

    OdpowiedzUsuń
  13. czworo dzieci 2 koty i pies, nuda panie, nuda. :)

    a tak serio, to chyba ostatnio musiały się takie działanie marketingowe w blogosferze jednak zintensyfikować, bo to nie jedyny taki blogowy głos, a i ja sama (mistrzyni nie zwracania uwagi na pierdoły) zauważyłam to zjawisko wchodząc na pare blogów, które dotychczas wydawały mi się iście kronikarskie. He he mnie nikt nie zaczepia w tych kwestiach więc u mnie musi też być mega nudo. Trzeba mieć dystans i brać z tego co się chce, ja np lubie wskazówki dotyczące książek dla dzieci i doprawdy nie obchodzi mnie czy to wspis sponsorowany.
    Co do Kominka to se la vie, niech zarabia jak miał taki pomysł, tym bardziej, ze u niego to wiadomo, że raczej wszystko sponsorowane i że to kreacja a nie życie.
    Mam swoją blogową paczkę i w zasadzie jej się trzymam...

    pozdrawiam
    Kika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, JEDEN pies....W listach do Mikołaja coś było o małym pieseczku, także wiesz :)

      Usuń
    2. o pieseczek taki maluteńki maluteńki u mnie też jest na liście życzeń Michała, ale póki co zbywamy co podejrzeniem, ze ma alergie na psa :)
      Kika

      Usuń
  14. też zauważyłam to zjawisko :/ rozumię o co Ci chodzi. Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  15. No proszę, ja tu chodzę sobie zadowolona prowadząc niekomercyjnego bloga od 2008, a tu ktoś nazywa mnie "dinozaurem" ;). U Ciebie nigdy nie jest nudno, czytuję Cię od czasów Chicago jeszcze przed "zniknęciem" bloga Po Piątej. Trzeba robić swoje i niestety po prostu bardziej uważać na to, co się czyta i u kogo.

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja sobie nadal prowadze tego mojego bloga dla siebie i malej grupy znajomych, rodziny (zalozonego m.in. dzieki tobie ha ha).Bardzo mnie jego prowadzenie cieszy i robie to ochoczo! Obserwujac to co dzieje sie ostatnio w blogosferze jestem glownie zniesmaczona.Rzeczywiscie malo dzis blogow, ktore pisane sa przede wszystkim hobbistycznie,z potrzeby dokumentowania tych przezyc itd.Szkoda! Dzis blog to przede wszystkim kalkulacja.Pomimo zapewnien samych prowadzacych,nie wierze juz w szczerosc wielu z nich i niestety sporo blogerow stracilo w moich oczach.
    Sa jednak ,na szczescie(!), blogi prowadzone przez pasjonatow!Gdzie jedyna nagroda jest dobre slowo w komentarzu

    OdpowiedzUsuń
  17. P.s.aha zeby nie bylo.Blogom ,ktore maja glownie za zadanie reklamowac,nie mowie nie.Wkorza mnie tylko robienie w balona czytelnikow poprzez ukrywanie faktu,ze dana rzecz dostarczyla firma i ze ta rzecz nie byla kupiona przez mame!Dla mnie to wielka roznica!Ogladajac (o ile ogladam!) reklame w tv czy magazynie,jestem swiadoma ze ktos zaplacil za to by w jak najpiekniejszym stopniu ja przedstawic.Czytajac blog mamy,mozna naciac sie na to ze sie o tym zapomina.Ufa sie jak kobieta-matka kobiecie-matce!Ona kupila,tak jej sie sprawdza, to i ja moze wezme?Matce , ktorej podarowano produkt, naprawde ciezej wytknac wady!

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja poczułam się wywołana do tablicy, jako że pełna zachwytu polecałam miejsce do którego sie wybraliśmy. I nie był to post sponsorowany, choć wielu mogło tak pomysleć. Właściciele nie mieli pojęcia, że prowadzę bloga tym bardziej, że napisze o ich projekcie, dowiedzieli sie z fb kiedy po zmieszczeniu posta ich otagowałam :) Ja czesto opisuję, rzeczy konkretnych marek, po fakcie, jeśli już wiem co o nich myśle. Jest to z pewnością rodzaj reklamy, ale takie było m. in założenie bloga pisać o rzeczach, które lubię. Niestety na zdecydowaną większość - 99 % dudki płyną z naszego konta :( Jutro wybieramy się w podróż i pewnie samo miejsce zamieszkania znowu opiszę, choć jest raczej komercyjne - nie my pierwsi i nie ostatni tam będziemy, ale będzie ono częścią naszej wyprawy mocno związaną z celem podróży. Co robić... w końcu lubię to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Kochana, ale to nie o to miejsce i nie o Twoją relację chodziło :) Nigdy zresztą nie czułam oglądając coś u Ciebie, że polecasz/reklamujesz coś za coś. Twoją pasją są ładne rzeczy, to widać i czuć na Twoim blogu. Miłego wypoczynku i zdrowia!

      Usuń
  19. Witaj,
    A ja trochę nie w dzisiejszym temacie. Jestem mamą 3.5 synka i 8-miesięcznych trojaczków (też 2 dziewczynki i chłopiec) i też mamy za sobą amerykańską emigrację :) Czytam Twojego bloga z ogromną radością; wspierał mnie i dodawał otuchy jeszcze w czasie ciąży, a teraz towarzyszy mi już regularnie jako swojego rodzaju współtowarzysz radosnej doli:)
    A ponieważ też namiętnie fotografuję, teraz już prawie wyłącznie swoje dzieci, pytanie i wielka prośba o poradę - jaki obiektyw poradziłabyś do robienia rodzinnych zdjęć, w tym dużo we wnętrzach. Twoje są przepiękne.
    Pozdrawiam serdecznie, będę czytać regularnie. Dziękuję :)
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poważnie? Aż tak bardzo mamy zgrane życiorysy?? Dawaj mi proszę maila na priva: popiatej@gmail.com. W jakiej części Polski mieszkacie? Ale numer. No i gratuluję serdecznie całej czwórki!

      Usuń
    2. Aaaaa, z wrażenia zapomniałam, o co pytałaś. We wnętrzach używam 50mm f 1.4, choć z taką pogodą jak za oknem, nawet dobra 50-tka nic nie zdziała bez dodatkowego oświetlenia. Właśnie się nad takim zastanawiam :)

      Usuń
  20. czyzbys miala na mysli szczegolowe relacje zakupu nowego wozka badz tej uwielbianej bizuterii? :)
    czepiasz sie! :P

    OdpowiedzUsuń
  21. niestety muszę przyznać Ci rację, jedynie czytuję, nie piszę. Pewnie to swojego rodzaju podglądactwo, hmm. Ale jeśli ktoś udostępnia, to godzi się na to by czytane było przez wielu, jasne można na tym zarabiać - ale coraz częściej czytając mam poczucie, że ktoś chce mi coś sprzedać - nie lubię! Czytając zastanawiam się na ile to, co czytam jest szczere i prawdziwe? Ochy i achy nad produktem, kilka minusów (niewielkich) co by było "obiektywnie". Nie czarujmy się, gdy ktoś mi za coś płaci obiektywna nie jestem :-/
    pozdrawiam
    AnkaZy

    OdpowiedzUsuń
  22. Zgadzam się z Panią bardzo.A spodziewałam się większego ataku na panią.:-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Najgorszy pod tym względem jest Green Canoe

    OdpowiedzUsuń
  24. To ja chyba też powinnam dopisać się do listy dinozaurów.. bo jeśli opiszę jakąś rzecz to jest ona kupiona i sprawdzona. Jeśli faktycznie czuję że warto o niej wspomnieć to piszę. A dookoła niestety coraz więcej blogów o ubraniach dla dzieci często za ogromne pieniądze albo o produktach takich czy innych. A chciałoby się przecztać po prostu wpis o czymś taki zwykły a nie o kolejnej bluzie, butelce czy spodniach..

    OdpowiedzUsuń
  25. Kurczę, jaka ja zacofana jestem - pojęcia nie mam, jak się zarabia na blogu, nie wpadłam na to. Ale to dziwne jakieś, jak większość spraw ostatnio.

    OdpowiedzUsuń
  26. Al, se sie ciesze, ze trafilam na ten wpis. Ja tez nie czuje sie blogerka, wrecz - wstydze sie uzywac tego slowa, bo blogosfera, szczegolnie chyba parentingowa, jest czyms, co mnie uwiera. Zrobilam kiedy jeden czy dwa konkursy i stwierdzilam ze to nie moj swiat. Moze nie mam 1000 lajkow na fb ale robie swoje i dobrze sie z tym czuje.
    POzdrawiam Was cieplo
    Multi Mama z 3 dzieci ;-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...