czwartek, 5 września 2013

Stało się. Rodzina się nam powiększyła...


Z Bieszczad wróciliśmy z... Waflem.
Obawiam się, że w najbliższym czasie może nastąpić tu zalew zdjęć Szanownego.
Dzieci nie ma, jest kot :)




29 komentarzy:

  1. ja też już myślałam:))) ale kot cuudny!sam się przypelentał do Was?

    OdpowiedzUsuń
  2. No, niestety... Łatwiej mężowi było namówić mnie na drugiego kota, niż mi Jego na piąte dziecko :)
    A temat kota zaczął się w sklepiku w Wetlinie, gdzie spotkaliśmy dziewczynę z piękną kotką Maine Coon szylkretką (w różnokolorowe ciapki) i wrócił temat Maine Coona - dużego kota. Przeszukaliśmy internet w któryś deszczowy dzień w górach i znaleźliśmy Wafla. Odebraliśmy Go 'po drodze' w Myślenicach.

    OdpowiedzUsuń
  3. A Pan Kowalski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kowalski (i Baton) zadziwiająco szybko zaakceptowali Nowego. Kowalski jest raczej indywidualistą więc toleruje Wafla ale unika Jego towarzystwa, Baton natomiast chętnie by się z małym kociakiem pobawił ale tu znowu Wafel prycha i na razie się boi. Kilka dni Mu zajmie...

      Usuń
  4. Jest prześliczny! Niestety my z powodu alergii kota mieć nie możemy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny:) Prawie jak nasz;) To bardzo mądre koty są, takie psowe - nasz przychodzi na gwizdanie i aportuje;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale super!dzieciaki,pies,koty czuje sie to Wasze domowe cieplo.

    OdpowiedzUsuń
  7. My też mamy maine coona ,to naprawdę wspaniały kot ,pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  8. pięęęęęęęęęękny !!

    OdpowiedzUsuń
  9. Prześliczny. Gratulacje!
    marysia_mb

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku jaki on jest piękny, wygląda tak dostojnie:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny! :-)
    A ja trochę off topic - właśnie wróciłam z Roztocza i gospodarze opowiadali, jak to gościli latem rodzinę z trojaczkami. I że do tych trojaczków mieli jeszcze starszego syna. Myślę sobie "Zaraz, zaraz", ja ich chyba znam, bo podczytuję bloga! (Się ujawniam po raz pierwszy). No i to rzeczywiście byliście Wy! :-)
    Strasznie nam w Madejówce podobało!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale świat mały, niesamowite! I jakie piękne zdjęcia Kowalskiego u Ciebie :) Podrósł od naszej wizyty na początku sierpnia. Prawda, że to wspaniałe miejsce? A tamtejsza Babcia piecze i gotuje tak, że za dnia odlicza się godziny do kolejnego posiłku. Pozdrawiamy gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Babcia to powinna być szefową kuchni w Hiltonie! :-)

      Usuń
  13. Uwielbiam ten blog proszę o częstsze wpisy :-)Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  14. Koty są urocze, a Wasz oprócz tego jest jakiś taki dostojny.

    Na połoninach byliśmy w jednym czasie, ale niestety nie o tej samej porze, bo bym Was nie przeoczyła:) Ciekawa jestem, gdzie mieszkaliście. W Wetlinie?

    Serdecznie Was pozdrawiam i czekam na kolejne piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dostojeństwo serdecznie dziękujemy :)
      Ponownie zatrzymaliśmy się w Bystrem koło Baligrodu ale chyba od następnego roku zmienimy lokalizację na Wetlinę. W Bystrem jest pięknie ale daleko do szlaków. Jak się chce wyjść rano na Bukowe, Rozsypaniec czy Tarnicę z Ustrzyk to trzeba 70 km dojechać. Nawet do Wetliny daleko a stamtąd się wszystko zaczyna.
      A gdzie Wy się zatrzymaliście?
      Ps. Zdjęc mam masę ze szlaków tylko nie mam czasu ich wybrać i opisac, praca ma priorytet.

      Usuń
    2. Meg: wykasowałam przez przypadek Twój komentarz z bloga. Przepraszam. Kopiuję z maila:

      My w tym roku też pierwszy raz w Wetlinie i na chybił trafił, lecz traf okazał się bardzo szczęśliwy. Mieszkaliśmy w Wetlinowie (wetlinowo.pl) na Górnym Manhattanie:) rzut czapeczką od wejścia na szlak na przełęcz Orłowicza.
      Oprócz tego, że miejsce urocze, to gospodarze tak mili i gościnni, że wszyscy od razu czuliśmy się jak w dość dużej rodzinie. Nie napisałam, że w wielkiej, bo wszystkich miejsc jest tam około 18.

      Usuń
    3. Idealna lokalizacja! Ostatniego dnia wchodziliśmy na Smerek właśnie tamtejszym żółtym szlakiem do Przełęczy Orłowicza a potem czerwonym (do parkingu na skraju lasu dojechaliśmy autem) i zachwycaliśmy się jaka tam ładna, spokojna okolica. Dzięki za namiary!

      Usuń
    4. Bardzo proszę! Jestem zdania, że dobro i gościnność należy promować. Sama często korzystam z miejsc, które ktoś sprawdził i poleca. A w takim miejscu już dawno nie byłam. Co prawda niewielki ten pensjonat, ale na samym dole ma wejściową werandę, która jest również świetlicą. Można przechodząc tamtędy załapać się na jakiś aperitif, dołączyć do grupy dyskusyjnej, lub gry towarzyskiej, albo zwyczajnie tylko posiedzieć z herbatką przy świecach i odpocząć po trudach wędrówki, przysłuchując się leniwie płynącym życiowym rozmowom. W pierwszej chwili po przyjeździe pomyślałam, że trafiliśmy na jakąś rodzinną uroczystość i czułam się trochę niezręcznie, kiedy musieliśmy przejść przez werandę, aby się znaleźć w swoim pokoju. Kiedy jednak gospodarz zaprosił nas na powitalną lampkę wina i zasiedliśmy w tym biesiadnym towarzystwie okazało się, że wszyscy są tutaj po raz pierwszy w życiu a "najstarszy" gość jest od trzech dni. Przepraszam, że tak nachalnie o tym piszę, ale jest to dla mnie dosyć świeże i bardzo miłe wspomnienie. Tym bardziej, że też trochę podróżujemy po Polsce i nocujemy w różnych miejscach. Do wetlinowa bardzo chciałabym wrócić jeszcze raz w październiku, kiedy połoniny będą płonąć kolorami. A dla Was chyba idealny byłby apartament angielski z kominkiem, pralką, lodówką i werandą z widokiem na połoninę. Pozwiedzaliśmy wszystkie pokoje i apartamenty, bo przecież się zakolegowaliśmy ze wszystkimi gośćmi:)

      No, popatrz, jak byliśmy blisko siebie! My wyjechaliśmy stamtąd 1 września.
      Pozdrawiam ciepło z niedalekiej oddali!

      Usuń
    5. Brzmi wspaniale, bardzo zachęcająco opisałaś atmosferę tam panującą. Patrzyłam właśnie na apartament agielski na stronie Wetlinowa, jest 5-osobowy ale mam nadzieję, że 6 osób też się zmieści. Co do wielkości to czym mniejsze miejsce, tym lepsze. Należę do ludzi, którzy nie umieją odpoczywać w hotelach, kurortach gdzie pełno ludzia dokoła a mój pokój jest jednym z dziesiątek podobnych w długim korytarzu. My wyjechaliśmy z Bieszczad w sobotę 31 sierpnia, byliśmy tam więc w tym samym czasie mmniej więcej. Na pewno się nie widzieliśmy? Byliśmy na Caryńskiej, Bukowym Berdzie, Smerku i Wetlińskiej.

      Usuń
    6. My byliśmy 31 na Wetlińskiej od strony Orłowicza a wracaliśmy czarnym szlakiem do drogi i potem busem do Wetliny. Nie widzieliśmy się, bo po pierwsze bym Was, tak barwnych nie przeoczyła a po drugie rozglądałam się za ludźmi z dziećmi, bo umówiliśmy się na szlaku z gospodarzami, którzy mieli mieć dla mnie coś w plecaku na zachętę do maszerowania:) Kochani ludzie, od razu mnie wyczuli, że nie jestem wielbicielką wędrówek. Ale chodzę, chodzę i nawet już trochę lubię, najbardziej, jak jestem na górze!
      Może spotkamy się jesienią, kto wie?

      Usuń
  15. Cudny! Taki dostojny! To maine coon czy norweski leśny, czy jeszcze jakaś inna rasa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To maine coon 4 miesięczny kocur. Norweskie leśne też nas zachwyciły, już prawie mieliśmy jechać do Gniezna po jednego ale jednak wróciliśmy do maine coona, rasy jaką interesowaliśmy się od jakiegoś czasu ze względu na... rozmiary :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...