Był też kardynał z dziewczyną, obrodziło w super-bohaterów, wypatrzyłam czarne charaktery filmowe, księżniczki, mumie, biedronki. I choć Halloween to nie moja para kaloszy, okazja do przebrania się za Carmen i spotkania w doborowym towarzystwie na przyjęciu w tym polsko-szkockim, ciepłym domu, okazała się bardzo kusząca :)
czaderska impreza :-D
OdpowiedzUsuńJejciu, też bym się przebrała i powędrowała z rodzinką na taką imprezkę... super!!! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńulalaa - działo się:)
OdpowiedzUsuńWow, pięknie, bajecznie...niczym z amerykańskiego (szkockiego;)?!) filmu!
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie!
OdpowiedzUsuńSkąd masz takiego pięknego Lorda Vadera??? Ci których widziałam to jacyś niedorobieni byli, a Michał chciałby być albo Lordem Vaderem, albo Supermenem, czekam na jego decyzję ale już się rozglądam za strojem na bal styczniowy
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kika
Maskę kupiłam w "toys for boys" (w Krakowie jest np. w Galerii Krakowskiej na parterze), strój wypożyczyłam gotowy z wypożyczalni (jeśli jesteś z Krakowa to na piętrze w centrum handlowym Simply na Mackiewicza).
UsuńFajowa impreza:))))
OdpowiedzUsuńTeż świętowaliśmy:))
OdpowiedzUsuńRewelacja!!!!
OdpowiedzUsuń